Narzeczony
Wiatr zaszumiał między krzewy,
Niewczas, niewczas, koniu!
Niewczas, chłopcze czarnobrewy,
Lecisz tu, po błoniu.
Czy nie widzisz tam nad lasem
Tego kruków stada?
Jak podleci, krąży czasem
I w las znów zapada?
Gdzieżeś, gdzieżeś, dziewczę, hoże?
Czemuż nie wybieży?
Jakże, jakże wybiec może,
Kiedy wgrobie leży?
O, puszczajcie! Żal mnie tłoczy,
Niech zobaczę onę!
Czy konając piękne oczy
Zwróciła w mą stronę?
Gdy usłyszy me wołanie,
Płacz mój nad swą głową,
Może z trumny